Z perspektywy Lissy
Zdaje się, że bycie szkolną gwiazdą to pozerstwo. Nie koniecznie. Ja takową jestem i jestem z tego niesamowicie zadowolona, a osiągnęłam to sama. Poprzez ciężką pracę w zespole cheerlederskim. Złośliwi mówią: "Wyginanie się na boisku dało jej sławę", ja jednak jestem pozytywnie nastawiona do tego. Od dziecka uczono mnie, że hejtowanie to oznaka idiotyzmu. Jestem dumna z tego co osiągnęłam.
- Lissy Payn!- Usłyszałam swoje nazwisko, i podniosłam się z ławki. Podeszłam do nauczycielki z uśmiechem na twarzy.
- Tak, pani Smith?
- Drużyna jest nam potrzebna w ten weekend. Mam nadzieję, że zmobilizujecie jakiś układ.- Zaśmiałam się i pokiwałam twierdząco głową. Ta wskazała mi ławkę, do której ja wróciłam. Gdy tylko usłyszałam dźwięk telefonu, wyjęłam go z kieszeni. Jake dzwoni. Rozłączyłam i wróciłam do lekcji. Jake to mój najlepszy przyjaciel i jednocześnie kuzyn Mii. Wiążę z nim wiele wspomnień- dobrych i smutnych. Więcej jednak jest pozytywnych. Trzymamy się blisko siebie, choćby próbowali nas rozłączać poprzez groźby. Rozejrzałam się po klasie. Nie było go. Pewnie zerwał się z lekcji, albo robi sobie wczesne wakacje. Zbliżają się one szybko, bo jeszcze tylko tydzień. Poprawiłam blond włosy i zaczęłam notować. Lekcja skończyła się dość szybko i wróciłam do domu. Miałam zamiar spotkać się tam z Mią i Jake'iem, a potem spędzić fajnie wieczór. Takie były plany, niestety ktoś je zniszczył. Kiedy przyszłam do domu, przebrałam się w luźniejsze ubrania i zadzwoniłam po przyjaciół. Mi uznała, że powinnam przyjść do niej i nie podała powodu. Ja się na to zgodziłam i w taki sposób, poznałam Alice. Nową dziewczynę z naszej uczelni. Brązowooka, szczupła brunetka. Miała na sobie zieloną sukienkę do kolan, oraz złoty naszyjnik. Rozpuszczone włosy opadały na jej ramiona. Wtedy żałowałam, że ja ubrałam się w te zwykłe szare spodenki i przetarty biały top. Mia miała na sobie czarną koszulę i czarne spodnie. Również była gotowa, na jakiś spokojny wieczór w naszym towarzystwie, a jednak Alice wpadła. Siedziała na kanapie, wpatrując się we mnie. Przywitałam się i przedstawiłam, ponieważ wcześniej nie miałam szansy. Siedzieliśmy wszyscy w salonie mojej przyjaciółki, wpatrując się sztywno w telewizję. Nie było za wielu tematów, dopóki ktoś nie zaczął ich celowo rozkręcać.
- Alice, dlaczego właściwie tu przyjechałaś?- Spytałam, udawanym, miłym tonem.
- Chciałabym zatrudnić się w jakimś domu mody.- Odpowiedziała brunetka, a Mia spojrzała na nią jakby z zazdrością i zdziwieniem.
- Ja też.- Powiedziała.
- Świetnie.- Rzuciła obojętnie Alice, biorąc łyk soku.- A ty...
- Lissy.- Poprawiłam ją.- Jestem cheerlederką.
-Właściwie, to jest główna we wszystkich układach.- Pochwaliła mnie Mia, uśmiechając się. Spuściłam wzrok, w geście nieśmiałości. Dziewczyny wróciły do oglądania filmu, a ja z Jake'iem poszliśmy do kuchni, zrobić popcorn.
-Dziwna jest.- Powiedziałam, wyciągając przekąskę z szafki.
- Czemu?- Spiorunowałam bruneta wzrokiem.- Fajna.- Poczułam jakieś ukłucie zazdrości.- Jest ambitna i urocza.
- Możemy skończyć?- Prychnęłam, po czym wyjęłam miskę. Gdy popcorn był gotowy, wspólnie wróciliśmy do salonu. Mia rozmawiała z Alice. Właśnie moja przyjaciółka się z czegoś śmiała, a jej ciemne włosy wypadły już całkiem z koka. Ali zaproponowała, że go poprawi.
- Nie uwierzycie, co przydarzyło się Ali jak przyjechała..- Mówiła podekscytowana Mia.
- Zdaje się, że nie.- Mruknęłam, ale nikt mnie chyba nie usłyszał. W sumie dobrze. Opowieść brunetki przerwał dźwięk mojego telefonu. Dostałam SMS-a. Wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. SMS od Dean'a. Przeczytałam treść, po czym uśmiech wkradł się na moją twarz.
- Co taka zadowolona?- Zapytał Jake.
- Powinnam już iść. Dean czeka u mnie. Pa.- Powiedziałam, wstając i ruszając do wyjścia. Zatrzymała mnie "nowa".
- Dean jest przeuroczy.- Zachwycała się MOIM chłopakiem.- Odprowadził mnie wczoraj do domu i obejrzeliśmy film.- Powiedziała, uśmiechając się. Ja znów poczułam zazdrość. Nie mówiąc już nic, opuściłam dom Mii. Pobiegłam do swojego mieszkania. Było ono niewielkie, ale starczyło mi. Byłam już pod drzwiami, i weszłam do środka. Zdjęłam trampki i pobiegłam do salonu, gdzie zapewne czekał mój chłopak. Siedział na dywanie, wpatrując się w telewizję. Na mój widok, wyłączył urządzenie i wstał. Podeszłam do chłopaka, a ten ucałował mnie w policzek.
- Dean, musimy porozmawiać.- Powiedziałam poważnym tonem.
- Coś się stało, kochanie?- On był tak opiekuńczy i kochany, że szkoda mi było go ranić.
- Spotkałeś się wczoraj z Alice.
- Tak. Ale to tylko spotkanie, Lissy. Nie masz powodów do zmartwień..
- Dean!- Przerwałam mu krzykiem.- Ta suka odbierze mi wszystkich i ciebie. Nie daj się jej.- Może i to zabrzmiało głupio, jakbym była rozwydrzona, ale takie miałam przeczucia.
- Lissy! Nie masz się czym przejmować, kochanie.- Odprawił mnie z kwitkiem.- A teraz muszę iść, przyszedłem się tylko przywitać.- Zaśmiał się, i całując mnie w policzek wybiegł z domu. Opadłam na kanapę. Może faktycznie przesadzam? Podniosłam się z niej, i ruszyłam do pokoju. Włączyłam laptopa i weszłam na FB. Alice dodała nowe zdjęcie. Z Dean'em.
Hej!
Jak podoba wam się prolog?
Wiem, że jest krótki, ale taki powinien być ;).
Lubicie postać Lissy?
Piszcie w komentarzach. Czekam również na krytykę (konstruktywną oczywiście) w komentarzach.
Lilly.
[SPAM]
OdpowiedzUsuńMost był bardzo mocny i stabilny. Wykonany z betonowych ogromnych bloków i drewnianych podpór mógł wytrzymać bardzo długo. Gdy stanęły przed drzwiami nastąpił moment, którego szesnastolatka bała się najbardziej. Musiała rozstać się z matką. Mocno przytuliła kobietę, która przez tyle lat była przy niej i spojrzała jej w oczy.
- Nie zapomnij mnie – powiedziała patrząc jak iskierki w jej oczach gasną.
- Nie zapomnę – odpowiedziała – Obiecuję, mamo.
Gdy zdecydowała się zapukać do drzwi, Teresa zniknęła w oddali. Po chwili jedna z części otworzyła się i zza niej wynurzyła się postać w długiej ciemno niebieskiej sukni sięgającej, aż po ziemię i jasno błękitnym płaszczu spiętym pod szyją klamrą w kształcie jakiejś rośliny. Trudno było powiedzieć co to jest. Kobieta wyglądała na zbliżoną wieku jej matki. Ciemne włosy miała lekko upięte z tyłu tak, że pojedyncze pasma swobodnie owiewały jej szyję. Lekki dekolt zdobił naszyjnik podobny do tego, który miała ona sama. Obwódka była zaznaczona czernią, a w środku znajdował się biały piasek.
- Witamy w Entrusted – skinęła delikatnie głową – Szkole dla Przeznaczonych. Za nim przekroczysz próg widzę, że masz coś ze sobą. Musisz mi to pokazać.
www.imagine-depths.blogspot.com
Jak dla mnie prolog jest na prawdę świetny ;) Cudownie wszystko opisujesz. Aż mam ochotę ciągle czytać to co piszesz. Jak na początek jest bardzo fajnie :) Postać Lissy mnie zaciekawiła i chcę wiedzieć co wydarzy się dalej ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział pierwszy i życzę weny xx
Zostawiłaś u mnie swój adres, więc wpadam :)
OdpowiedzUsuńOh, ale tu ciemno. Wiem, że to pewnie sprawka szablonu, ale nie myślałaś, żeby trochę rozjaśnić? Da się czytać jak się zaznaczy tekst, ale tak poza tym to... CIEMNO ;D
A co do opowiadania, fajnie zaczynasz. Lissa wydaje się dość nerwową osóbką, która nie da sobie w kaszę dmuchać, że tak to powiem. Ale w sumie się nie dziwię. Przychodzi jakaś nowa i od razu stara się zgarnąć jej przyjaciół. I chłopaka. No to są chyba jednak sytuacje, których nie da się przyjąć od razu łagodnie do siebie. Ale z drugiej strony może dziewczyna nie robi tego świadomie?
No nic, daj mi znać jak pojawi się coś nowego na truly-madly-deeply-niall.blogspot.com
Buziaki, Mai ♥